rycerstwo

KOŚCIÓŁ P.W. CHRYSTUSA KRÓLA WSZECHŚWIATA W USTRONIU - ZAWODZIU

AniołkiArtyściWnetrzeOgloszenia
W IMIENIU PARAFIAN I SWOIM GRATULUJĘ OTRZYMANIA NOMINACJI DZIEKAŃSKIEJ [DEKANATU WIŚLAŃSKIEGO] NASZEMU PROBOSZCZOWI, KS. TADEUSZOWI SERWOTCE. ŻYCZĘ BY DOBRY BÓG UDZIELAŁ MU WSZELKICH POTRZEBNYCH ŁASK DO SPRAWOWANIA TEJ FUNKCJI. =ADMIN=

kingRys historyczny parafii św. Brata Alberta w Ustroniu

i budowy nowego kościoła Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata

W roku 1992, w części uzdrowiskowej Ustronia, na łące, między drzewami i jarami, wybudowana została drewniana kapliczka. Msze Św. były odprawiane w niej głównie dla kuracjuszy i turystów. Obecnie, na tym samym miejscu znajduje się budowany kościół.

W 1994 roku, staraniem ks. kanonika Leopolda Zielaski, proboszcza macierzystej parafii św. Klemensa w Ustroniu, została wybudowana tymczasowa kaplica. Została ona poświecona 12 czerwca tegoż roku przez Jego Ekscelencję Ks. Biskupa Ordynariusza Tadeusza Rakoczego. Przy kaplicy prowadzone było duszpasterstwo dla mieszkańców Zawodzia, głównie zaś dla turystów i kuracjuszy tutejszych szpitali i sanatoriów.

Dnia 3 grudnia 1995 roku dekretem Biskupa Bielsko-Żywieckiego powstał Ośrodek Duszpasterski przy istniejącej kaplicy, a 3 grudnia 2000 r., w I Niedzielę Adwentu Wielkiego Roku Jubileuszowego, została erygowana nowa parafia pod wezwaniem św. Brata Alberta Chmielowskiego. Z chwilą powstania nowej parafii pojawiła się również bardzo wyraźnie potrzeba budowania nowego kościoła. Kaplica, w której sprawowana była liturgia, i która była dla parafii kościołem, okazała się zdecydowanie za mała, niewystarczająca oraz mało funkcjonalna. Przygotowania do budowy kościoła rozpoczęto od modlitwy i wypraszania potrzebnego błogosławieństwa Bożego. Z Kurii Bielsko-Żywieckiej parafia otrzymała zgodę na podjęcie przygotowań do rozpoczęcia  budowy. W tym też czasie, Opatrzność Boża posłała człowieka, mieszkańca Ustronia, oddanego Kościołowi, który miał wolę wybudowania kościoła Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata, jako wotum błagalne o wyniesienie na ołtarze Sługi Bożej Rozalii Celakówny. Rozalia Celakówna była mistyczką i wielką czcicielką Jezusa Chrystusa Króla. W ten sposób pragnienie wybudowania kościoła zbiegło się naglącą potrzebą tutejszej parafii. Aby zmaterializować Boże natchnienia, przedstawiciele parafii udali się z pielgrzymką do Rzymu. Ojciec Święty Jan Paweł II, 19 czerwca 2002 roku w Rzymie, po audiencji generalnej, przyjął delegację osobiście i poświecił dla mającego powstać kościoła tablicę wskazującą miejsce wmurowania Kamienia Węgielnego oraz udzielił nam pasterskiego błogosławieństwa. Z Rzymu otrzymaliśmy również sam Kamień Węgielny. Okazało się, że jest to kamień wyjęty z grobu św. Piotra. Zostało to odebrane jako szczególnego rodzaju łaska i wyróżnienie oraz znak Opatrzności Bożej. 

Po wielu miesiącach uciążliwych starań w różnych urzędach i instytucjach, uzyskaliśmy zezwolenie na budowę kościoła. Trwało to prawie półtora roku. W sobotę, 13 września 2003 roku, w tutejszej kaplicy została odprawiona Msza Św. o Boże Błogosławieństwo dla dzieła budowy kościoła. Po Eucharystii tutejszy ks. proboszcz poświęcił teren pod budowę świątyni Chrystusa Króla Wszechświata i wykopał symboliczny pierwszy sztych. Budowa została rozpoczęta. Położone zostały bardzo głębokie i wyjątkowo mocne fundamenty. Jeszcze tego samego roku (2003), przed zimą i mrozami, udało się „wyprowadzić z ziemi”  mury na wysokość 4 metrów. Gdy tylko warunki atmosferyczne pozwalały, prace były dalej kontynuowane. Po roku od momentu rozpoczęcia budowy, a więc rekordowo szybko, we wrześniu 2004, kończyliśmy prace przy wykończeniu dachu i wieży. W wieży kościoła o wysokości 33 metrów, zawieszony został dzwon – „Chrystus Król”, ważący 2050 kg., poświęcony przez Ks. Biskupa Ordynariusza Tadeusza Rakoczego podczas Mszy Św. 30 września 2004 roku.

Jego Ekscelencja Ks. Biskup Ordynariusz dokonał także wmurowania kamienia węgielnego, podczas Mszy Św. 26 kwietnia roku następnego.

Prace budowlane, wykończeniowe i malarskie postępowały szybko i sprawnie, a przy tym bardzo solidnie. Od lipca 2005 roku artyści malarze rozpoczęli zdobienie i upiększanie wnętrza kościoła. Doprowadzenie świątyni do ukończenia i wyposażenia pochłonęło wiele sił i środków materialnych, ale dzięki modlitwie i łasce Bożej, kościół, po niespełna trzech latach jest w całości na ukończeniu. Radują nas wspaniałe organy piszczałkowe - sprowadzone z Norwegii, solidne ławki, oświetlenie i nagłośnienie. Na szczególną uwagę zasługuje cudowna, monumentalna i jakże ciepła figura Chrystusa Króla Wszechświata w prezbiterium, boczny ołtarz tysiąca róż poświęcony Maryi, przemawiające stacje drogi krzyżowej, galeria przewspaniałych aniołów na balustradzie chóru, rąbek ogrodu rajskiego na suficie i wiele, wiele innych cudowności i malowideł. Daje się odczuć Boże przynaglenie, by kościół mógł funkcjonować jak najszybciej, by ludzie w godnych warunkach mogli się modlić, przystępować do sakramentów świętych, uczestniczyć w liturgii i oddawać cześć Wszechmogącemu Bogu. Jest to tym bardziej ważne w tutejszej parafii, gdzie przyjeżdża bardzo dużo gości - ludzi chorych i cierpiących, którzy w sposób szczególny pragną i potrzebują bliskości Boga. 

ks. Tadeusz Serwotka
proboszcz

http://diecezja.bielsko.pl/parafia/189,ustron_sw_brata_alberta

rakoserw

Biskup Tadeusz Rakoczy i ks. kanonik Tadeusz Serwotka podczas konsekracji kościoła.

foto: Tadeusz Gajewski

Żyć ku chwale Jezusa Chrystusa - Króla Wszechświata

Z ks. kanonikiem Tadeuszem Serwotką, proboszczem parafii Św. Brata Alberta w Ustroniu - Zawodziu i Adamem Kędzierskim, fundatorem i budowniczym kościoła parafialnego, rozmawia Adam Kisiel

- W parafii Św. Brata Alberta w Ustroniu-Zawodziu odbyła się niedawno, 9 września 2006r., konsekracja kościoła pod wezwaniem Chrystusa Króla Wszechświata. Podczas tej uroczystości wielu jej uczestników usłyszało informację, że kościół ten ufundował jeden człowiek. Jaka jest historia tej decyzji?

Adam Kędzierski: - Kiedy „dojrzała” we mnie myśl budowy kościoła, pojawiło się pytanie,gdzie? Przypomniałem sobie, że niedawno powstała nowa parafia w Ustroniu-Zawodziu. Bardzo mnie to ucieszyło, bo jest to blisko od miejsca mojego zamieszkania. Telefonicznie zapytałem ks. proboszcza czy są ewentualne plany budowy kościoła, a kiedy dowiedziałem się, że tak, spotkałem się z proboszczem i zaproponowałem samodzielne wybudowanie kościoła, bez niczyjej pomocy. Dosyć trudno będzie mi zapomnieć jego spojrzenia, które wyrażało „pewną ocenę” przybysza. Nie zraziło mnie to i powtórzyłem swoją ofertę dodając, że jestem przy zdrowych zmysłach. Wtedy ks. proboszcz znieruchomiał, zmienił się na twarzy w jednym momencie i zauważyłem w jego oczach łzy. Myślę, że po tym pierwszym spotkaniu nie do końca uwierzył w to, co usłyszał. Ja ks. proboszcza nie znałem wcześniej, nie wiem, czy on znał mnie.

- A jak Ksiądz Proboszcz potraktował tę propozycję, czy od razu Ksiądz uwierzył w jej realność?

Ks. Tadeusz Serwotka: - Zanim odpowiem, chciałbym sięgnąć do nieco wcześniejszych faktów. W 1995 roku zostałem mianowany przez Ks. Biskupa Ordynariusza Tadeusza Rakoczego duszpasterzem Ośrodka Duszpasterskiego p.w. św. Brata Alberta w Ustroniu Zawodziu. Zdawałem sobie wówczas sprawę z tego, iż koniecznym będzie wybudowanie przy istniejącej tymczasowej kaplicy budynku probostwa. Nie było to łatwe z bardzo wielu powodów. W końcu,po wielu wyrzeczeniach, udało się go wybudować i tamże zamieszkać. W roku 2000 ośrodek duszpasterski dekretem Ks. Biskupa Ordynariusza został przekształcony w parafię. Dynamicznie rozwijające się duszpasterstwo przy skromnej kaplicy pokazywało, że koniecznym będzie budowa nowego kościoła. Świadomość tego sprawiała, iż na nowo przypominały mi się ogromne trudności materialne związane z budową probostwa – byłem już „wypalony” ciągłym proszeniem i wyjazdami do innych parafii z kazaniami i zbieraniem kolekt, z drugiej strony jednak zdawałem sobie sprawę z tego, że nowy kościół jest bezwzględnie potrzebny. Świadom trudności, które przerastały wyobraźnię, może i zdrowy rozsądek, ale ufny w to, że jeżeli Bóg tego chce, to tak się stanie, podjąłem przygotowania do budowy. Rozpocząłem od modlitwy w tej intencji, od uzyskania zgody Kurii Bielsko-Żywieckiej. Przygotowałem tablicę kamienia węgielnego, gotową do poświecenia przez Ojca Świętego Jana Pawła II, zacząłem kompletować mapki i potrzebne dokumenty i pewnego dnia telefon. Nie mogłem uwierzyć, że stał się cud, który pokazał działanie Opatrzności Bożej. Dalej już wiecie.

- Każdy człowiek jest grzeszny i jego powrót do Boga możliwy jest tylko dzięki Miłosierdziu Bożemu. Tę drogę w ostatnich czasach, podczas pontyfikatu Jana Pawła II, bardzo wyraźnie wskazał Kościół św. ukazując światu objawienia Siostry Faustyny poprzez jej beatyfikację i kanonizację oraz ustanawiając uroczystość Miłosierdzia Bożego w pierwszą niedzielę po Zmartwychwstaniu. Ale Jan Paweł II już od swojego pierwszego wystąpienia wzywał do uwielbienia Boga w swoim ziemskim życiu: "Otwórzcie drzwi Chrystusowi" i wskazywał kierunek tego życia, jego ostateczny cel - wieczne zbawienie.
Czy wybór wezwania kościoła, Chrystusa Króla Wszechświata, był podyktowany tym papieskim nauczaniem?

Adam Kędzierski: - Wezwanie kościoła, Chrystusa Króla Wszechświata, było moją stanowczą prośbą i nie wynikało z papieskiego nauczania, ale znajomości misji Sługi Bożej Rozalii Celakówny – Intronizacji Jezusa Chrystusa na Króla i Pana oraz praktyczne przyjęcie Jego praw w codziennym życiu. Misję tę przekazał Rozalii Celakównej sam Pan Jezus. Od kilku lat staram się przyczyniać do inicjowania Intronizacji w różnych parafiach i mogę pochwalić się pewnymi sukcesami w tym ruchu. Wezwanie kościoła będzie pomocne w tej działalności, którą mam zamiar kontynuować i tym przysparzać chwały Jezusowi Chrystusowi.

- Od kiedy, od jakiego momentu w swoim życiu zaangażował się Pan w działanie mające na celu przybliżenie zrealizowania misji Służebnicy Bożej Rozalii Celakówny?

Adam Kędzierski: - Z postacią Rozalii Celakówny spotkałem się ok. 10 lat temu. Mniej więcej od czasu otwarcia procesu beatyfikacyjnego „Posłaniec Serca Jezusowego” publikował informacje od ludzi, którzy doświadczyli łask Bożych za przyczyną Sł. B. Rozalii. Ja również kilka lat temu uzyskałem łaskę uzdrowienia od Boga za przyczyną orędownictwa Rozalii. Bliższe zapoznanie się z misją Celakówny miało miejsce w trakcie przygotowania Intronizacji Chrystusa Króla w mojej parafii p.w. Św. Anny w Ustroniu-Nierodzimiu. Odbyło się to w 1999 r. i była to pierwsza Intronizacja Chrystusa Króla w Diecezji Bielsko-Żywieckiej. Później udało mi się przyczynić do przeprowadzenia Intronizacji w wielu parafiach.

- Czy dlatego to swoje zadanie życiowe - budowy kościoła - potraktował Pan jako votum błagalne w intencji rychłej beatyfikacji Służebnicy Bożej Rozalii Celakówny?

Adam Kędzierski: - Staram się służyć Panu Bogu najlepiej jak potrafię i dlatego nie boję się podejmować zadań, które mogą być nawet bardzo wielkie. Sł. B. Rozalia Celakówna jest postacią niezwykłą, wybraną przez Pana Jezusa, ale też obdarowaną przez Niego ogromnymi łaskami. Poznałem dosyć dokładnie życiorys Rozalii i z tego wnoszę, że doświadczeń, jakich doznawała pracując w szpitalu, na oddziale skórno-wenerycznym ponad dwadzieścia lat, nie mogłaby wytrzymać, patrząc po ludzku, bez jakiejś nadzwyczajnej pomocy. Swoje niezwykle trudne zadania mogła spełniać będąc w stałej łączności z Jezusem Chrystusem, mając świadomość, że On ciągle jest z Nią i stale Jej pomaga przetrzymać najcięższe chwile. Jako pielęgniarka, opiekując się ciężko chorymi na choroby weneryczne, ale też chorymi na duszy, doprowadzała ich do pojednania z Bogiem. W czasie całej Jej pracy nikt nie umarł, podczas Jej dyżurów, nie pojednany z Bogiem. Otrzymała też misję od Pana Jezusa – staranie się o przeprowadzenie Intronizacji Go w Polsce, a przez Polskę na całym świecie. Zarówno osoba Sł. B. Rozalii jak również przekazana Jej misja przez Pana Jezusa są niezwykłe, wielkie, ważne i święte, dlatego uważam, że każde poświęcenie się jest warte, aby osoba ponad wszelką wątpliwość święta została wyniesiona na ołtarze, a misja przekazana Jej przez Pana Jezusa – spełniona.

- Ma Pan swoją rodzinę. Jak żona i dzieci zareagowali na tę przecież niecodzienną decyzję?

Adam Kędzierski: - Żona, jak również 5-cioro dorosłych już dzieci, wszyscy są mocno zaangażowani w Kościele, więc akceptują też moje zaangażowanie, które widzą od lat, bo oprócz kościoła w Ustroniu-Zawodziu już wcześniej zrobiłem wiele dla innych kościołów i parafii .

- Czy Pana rola w budowie kościoła sprowadzała się do zapewnienia środków finansowych?

Adam Kędzierski: - Moja rola w budowie kościoła nie miała żadnych ograniczeń. Ponad wszelką wątpliwość pomysł budowy kościoła, jak również siłę do realizacji tego pomysłu otrzymałem od Boga. Odbieram to jako ogromną łaskę, za co jestem Chrystusowi bardzo wdzięczny, że to właśnie mnie wybrał jako narzędzie do tego dzieła i dał mi wszystko, abym mógł go zrealizować. Przy budowie robiłem wszystko w sensie organizacyjnym, pomysłodawczym i bardzo wiele sam czynnie wykonywałem. Rozpocząłem we współpracy z ks. proboszczem od przygotowania placu pod budowę, przywiezienia „kamienia węgielnego” z Rzymu, załatwiania spraw związanych z pozwoleniem na budowę, wszelkich projektów, załatwiania materiałów budowlanych, organizacji prac budowlanych, malarskich, artystycznych, wyposażenia kościoła (np. odlanie i sprowadzenie ponad 2-tonowego dzwonu z Passau w Niemczech, sprowadzenie organów z Norwegii, unikalnej mozaiki z Wenecji), a także posprzątania placu po budowie i wewnątrz kościoła. Sprawa finansowania tego wszystkiego należała również do mnie.

- Jaką rolę pełni w Pana życiu modlitwa, Matka Boża i opieka poszczególnych świętych?

Adam Kędzierski: - Modlitwa w moim życiu pełni rolę przewodnią, zaczynam nią każdy dzień, kończę również modlitwą. Mam świadomość, że jest to utrzymywanie relacji z Bogiem. Ojciec Święty Jan Paweł II powiedział kiedyś, że „… modlitwą można poruszyć Ziemię”. Całkowicie tę prawdę przyjmuję, a praktyka mojego życia siłę i skutek modlitwy potwierdziły wielokrotnie. Codziennie w modlitwach polecam się i proszę o orędownictwo u Boga Matkę Bożą, Św. Józefa, Św. Apostołów, polskich świętych i błogosławionych, sług Bożych, odmawiam różaniec, wybrane litanie, modlitwy ku czci Najświętszej Krwi Chrystusa i inne.

- Co było największą trudnością podczas projektowania i budowy świątyni?

Adam Kędzierski: - Można powiedzieć, że łatwych rzeczy w projektowaniu i budowie kościoła nie było. Zawsze najbardziej męczą mnie rozmowy z ludźmi niekompetentnymi, od których zależą decyzje, czekanie na postępowanie administracyjne, kontakty z ludźmi, którzy nie dotrzymują słowa. Budowa kościoła to ogrom przeróżnych spraw do zorganizowania, ułożenie harmonogramu działania, podejmowanie niezliczonych decyzji, konieczność pewnej orientacji w wielu dziedzinach budownictwa, sztuki, ekonomii i wiele innych rzeczy. To wszystko jest trudne i nie wiem doprawdy, co było najtrudniejsze.

- Jakie wydarzenia z okresu budowy kościoła przyniosły Panu największą radość?

Adam Kędzierski: - Wydarzeń, które w okresie budowy kościoła przynosiły radość było bardzo wiele, właściwie wszystko, a to dlatego, że realizacji tego dzieła podjąłem się dobrowolnie, z własnego wyboru. Przyświecała mi świadomość, że buduję ziemski dom samemu Chrystusowi, że jest to ogromne wyróżnienie i łaska dla mnie. W całej budowie wszystko się udawało, czuli to wszyscy, a ja głośno i wielokrotnie o tym mówiłem z budowniczymi, artystami zdobiącymi wnętrze kościoła. Wszyscy czuliśmy coś nadzwyczajnego we wszelkich powodzeniach w układaniu się wielości i różnorodności wszystkich spraw. Ja nie mam wątpliwości najmniejszych, to po prostu niezliczone łaski Chrystusa to wszystko sprawiły. Oczywiście konsekracja kościoła była największą radością i szczęściem, bo właśnie od tej pory Chrystus zamieszkał w świątyni, którą Mu wybudowaliśmy.

- Z jaką reakcją parafian, wczasowiczów i pacjentów sanatoriów spotyka się Pan?

Adam Kędzierski: - Parafianie są bardzo wdzięczni za wybudowanie kościoła i przy każdej okazji dają tego wyraz przez gesty i słowa wdzięczności, uznania, szacunku jak również intencją Mszy Św. dziękczynnej i publicznego, bardzo uroczystego podziękowania podczas Eucharystii w świątyni. Wczasowicze, kuracjusze i goście Ustronia-Zawodzia kierują również słowa uznania za powstanie kościoła w tempie niespotykanym. Wielu mówiło: „za poprzedniego naszego pobytu nic tu jeszcze nie było”, albo „budowano dopiero mury, a tu już wszystko jest gotowe”. Odbieram również wiele słów uznania za piękno kościoła, są też zdania, że pięknie odrestaurowano kościół itp. Istotnie kościół jest niezwykły pod wieloma względami – z zewnątrz wygląda na stary, drewniany, a po wejściu do środka zaskakuje pięknie wymalowane wnętrze, które pod względem architektury jest typowo klasyczne, ale posiada nowatorski wystrój artystyczny, co zawdzięczamy wspaniałej artystce – Pani Elżbiecie Barbarze Lenart z Krakowa, jak również całemu zespołowi najwyższej klasy artystów przez nią dobranemu. Jeszcze raz potwierdza się, że świątynia budowana w oparciu o pewne klasyczne wzory podoba się wszystkim. Bywa, że nowoczesne budowle sakralne często czcimy milczeniem, przede wszystkim ze względu na zamieszkanie w nich Chrystusa. Wielkie słowa uznania wyraził również Ks. Bp. Ordynariusz Tadeusz Rakoczy podczas konsekracji naszej świątyni.

- Jedna z osób odwiedzających kościół powiedziała mi: "Moim zdaniem ten kościół jest szczególny i będą się tam działy cuda. Czuję tam jakąś głęboką dobrą siłę, jakąś Boską atmosferę". Czy Pan spotyka się z takimi wypowiedziami i czy sam tak myśli?

Adam Kędzierski: - Już samo wybudowanie kościoła pod wezwaniem „Chrystusa Króla Wszechświata” sugeruje, że jest to budowla niezwykła. W jej wnętrzu wspaniała figura Chrystusa Króla, jak uzgodniliśmy z artystą rzeźbiarzem, mająca dawać wyobrażenie postaci niebiańsko-ziemskiej, otwarcie poprzez krzyż wejścia do raju, czy postać Matki Bożej, przedstawionej jak w opisach biblijnych, obrazuje niezwykłość świątyni. To były założenia, które przyjmowaliśmy i myślę, że za łaską Chrystusa osiągnęliśmy. Jeżeli jeszcze dołożę oczywiste, odczuwalne przez nas łaski Pana Jezusa, z jakimi spotykaliśmy się podczas budowy, to odczucie głębokiej, dobrej siły, Boskiej atmosfery nie mogą zaskakiwać ani dziwić. Ja sam wielokrotnie wyrażałem takie opinie i jestem przekonany, że tak będzie, ale też jestem przekonany, że mamy dopiero spełnioną jedną część warunku do oczekiwania cudów, to znaczy wybudowaną materialnie piękną świątynię. Teraz należy pogłębiać „życie” kościoła, bo osiągnięte piękno budowli ma pomagać i nastrajać do jej „ożywienia” i to jest celem, jaki chcemy osiągnąć. Czynić to będziemy przez uczestnictwo w pięknie i głębi liturgii, przez udział w sakramentach świętych, adorowanie Pana Jezusa Eucharystycznego na tle przepięknej, majestatycznej, zapraszającej i przemawiającej figury, przez modlitwy uwielbienia i również zapewne zanoszenie wielu próśb przed Majestat Boży za wstawiennictwem Matki Najświętszej, Świętych i Błogosławionych. Jestem przekonany, że wiele z nich zostanie wysłuchanych i spełnionych, bo Pan Jezus nieustająco jest wśród nas, pochyla się nad naszymi problemami i spełnia wszystko, co dla nas jest najlepsze. Trzeba tylko mieć wiarę i zaufanie do Niego i stale mieć świadomość, że „…nic beze mnie zrobić nie możecie”. I już właśnie doszliśmy do cudów, które będą się działy na pewno i głęboko wierzymy, że jest to wolą Jezusa Chrystusa.
W pierwszą niedzielę adwentu, w szóstą rocznicę erygowania parafii w Ustroniu-Zawodziu, przeprowadzimy Intronizację Chrystusa Króla, a więc uhonorujemy naszego Króla i Pana. Będziemy na nowo budować Jego Królestwo w naszej wspólnocie parafialnej poprzez uroczyste uznanie Jego praw, jak również zastosowanie ich w codziennym życiu, bo właśnie to jest istotą Intronizacji Pana Jezusa.

- Serdecznie dziękuję za wspólną rozmowę i życzę, aby ten kościół przyczyniał się do wzmocnienia wiary każdego człowieka, który go nawiedzi i wzrostu chwały Bożej, do realnego przyjęcia Jezusa Chrystusa jako swojego Pana i Króla. Niech to dzieło przyczyni się do rychłej beatyfikacji Służebnicy Bożej Rozalii Celakówny i przyśpieszy dzień Intronizacji Chrystusa Króla w naszym Narodzie.

foto: Tadeusz Gajewski

Wersje obrazu - poprzednia po lewej i aktualna po prawej.

oltarzmary oltarzmary2

koschkw

Poniżej artykuł (w oryginale i przetłumaczony na polski) który ukazał się w L'Osservatore Romano (z niewiadomych przyczyn tylko we włoskim wydaniu)

mecenasit

mecenaspl

Prof. GIANPAOLO ROMANATO Profesor historii współczesnej na Wydziale Humanistycznym Uniwersytetu Padewskiego. Członek licznych towarzystw naukowych i akademii. W 2007 roku został mianowany przez papieża Benedykta XVI członkiem Papieskiego Komitetu Nauk Historycznych (Pontificio Comitato di Scienze Storiche) z siedzibą w Watykanie.

relikwie_chkw